Dzikawicki: Autorytet moralny został uwięziony przez juntę
Aleś Bialacki to białoruski opozycjonista, laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 2022 roku, założyciel organizacji "Wiasna". Przedmiotem jej działalności jest ochrona praw człowieka. W piątek Bialacki został w Mińsku skazany na 10 lat pozbawienia wolności.
Bialacki – białoruski patriota
Dziennikarz i zastępca redaktora naczelnego telewizji Biełsat, Aleksy Dzikawicki tłumaczył na antenie Radia WNET, dlaczego opozycjonista jest tak niewygodny dla Łukaszenki i jego ludzi.
– Bialacki to postać pomnikowa. To obrońca praw człowieka, Białorusin i patriota, który walczył o białoruskość jeszcze w czasach Związku Radzieckiego, w latach 80. Za to, że jest osobą niezłomną, za to, że nie wyjechał z Białorusi – bo przypomnę, że siedział już cztery lata – został ukarany przez reżim po raz drugi – powiedział Dzikawicki.
– Bialacki został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla. Myślę, że mogło to dodatkowo rozwścieczyć władze białoruskie – ocenił dziennikarz. Jak tłumaczył, obecna władza w Mińsku postrzega go jako "wroga ludu" i nie mogła być zadowolona z takiego uhonorowania politycznego przeciwnika. – Niestety, jest to autorytet moralny, który został uwięziony przez juntę – powiedział Dzikawicki.
Jak dodał, reżim Łukaszenki od lat działa w taki sposób, by wypchnąć swoich oponentów z Białorusi, a jeżeli ktoś się nie stosuje, to zostaje pozbawiony wolności.
10 lat więzienia
Prokuratura chciała, żeby sąd orzekł karę 12 lat, które Bialacki miałby spędzić w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Białoruscy śledczy domagali się także 11 lat dla Władimira Łobkowicza i 9 lat dla Walentyna Stefanowicza. Ostatecznie sąd w Mińsku zdecydował, że wszyscy oskarżeni członkowie Centrum Praw Człowieka "Wiasna" odsiedzą wyroki o dwa lata mniejsze, niż domagała się strona powodowa.
Początkowo władze oskarżały Bialackiego o "niepłacenie podatków". Niebawem zarzuty zmieniono na "kontrabandę" i "finansowanie protestów".
Proces opozycjonistów rozpoczął się 5 stycznia. Sprawa Bialackiego jest postrzegana przez zwolenników opozycjonisty jako próba stłumienia "Wiasny", jako czołowej organizacji praw człowieka na Białorusi, która udzielała pomocy setkom osób zatrzymanych w czasie masowych protestów. Społeczność międzynarodowa, w tym państwa Unii Europejskiej, nie uznały wyników wyborów z 2020 roku na Białorusi właśnie z uwagi na to, że najprawdopodobniej zostały one sfałszowane.